Mam dwójkę dzieci, a odmówili mi 500+. Dlaczego?
20:52
Uwaga mam dla Was temat gorący jak świeże bułeczki o 5 rano w pobliskiej piekarni. A do tego temat ten jest niezłym katalizatorem emocji we wszystkich rozmowach ze szczególnym naciskiem na środowiska internetowe Mam. Nie żebym srała do własnego gniazda, ale te to potrafią zrobić gównoburzę i budować dramaturgię. Studenci reżyserii obowiązkowo powinni przez pół roku studiować ich dyskusje na forach, oj o emocjach dużo by się nauczyli. Może nawet polskie kino by podskoczyło w rankingach. Tak, zdecydowanie Mamuśki potrafią nauczyć “jak z igły zrobić widły”. A tam widły! Widły to mały pikuś. One z tej igły zrobią trójząb Posejdona!
No dobra zagalopowałam się. Uciekłam od tematu w krainę, bliżej nieokreśloną, więc chwytam się kotwicy moich myśli i wracam skąd przyszłam. Bo temat brzmi: 500+ i kto powinien je dostać.
A w zasadzie szczegółowiej mówiąc: Dlaczego powinnam dostawać 500+ na męża? A może bardziej: Ja się pytam, kurna dlaczego, kobiety nie dostają 500+ również na swojego faceta?
No przecież to się niewiele różni od dziecka. Poza wzrostem oczywiście.
- Dziecko trzeba karmić, męża trzeba karmić. Z tą różnicą, że to drugie stworzenie zje minimum trzy razy więcej od tego pierwszego. No odkrywcą nie będę. Wiadomo inna masa, inne potrzeby. Co nie zmienia faktu, że jedno i drugie paszczę otwiera, bez przerwy (głównie to drugie). A zanim otworzy to musisz mieć co do tej paszczy wsadzić. Ba, to drugie potrafi być bardziej wybredne od pierwszego. O ile pierwsze zadowoli się zupą z brokuła, to to drugie zapyta “gdzie drugie danie, bo tą zupą to się nie można najeść”. No i gotuj tu dwa obiady.
- Dziecko trzeba ubrać, męża trzeba ubrać. Nie tu nie chodzi o kupowanie ubrań. To jest tak milsza strona. Taka sytuacja. Prosta. Często zdarzająca się. Wychodzimy, gdzieś, gdziekolwiek, to nie ma znaczenia. Ty biegasz z prostownicą w ręce w staniku, drugą ręką szukasz czystych gaci dla dziecka a ona nagle wypala: “a co ja mam ubrać”. No, nie wiesz? Sukienkę moją najlepiej. Tą z dekoltem po pępek, tylko nie zapomnij klaty ogolić.
- Dziecku trzeba zadbać o czyste ciuchy, mężowi trzeba zadbać o czyste ciuchy. My kobiety to jesteśmy bohaterkami. Jesteśmy odważniejsze od facetów. Potrafimy poskromić okrutną bestię, której oni panicznie się boją. Ten smok trójgłowy potocznie nazywany jest pralką. A tak na marginesie to Ci faceci materiału do ich poskramiania dorzucają wcale nie mniej, niż dzieciaki!
- Dziecko potrzebuje zabawek, mąż potrzebuje zabawek. Mało tego, że to drugie potrzebuje zabawek. Te zabawki są zazwyczaj o wiele droższe od zabawek tego pierwszego. Samochód. Motor. Konsola. I co tam jeszcze faceci lubią. Nie wiem. Wolę nie pytać, bo jeszcze będzie chciał kupić. Niewiedza jest bezpieczniejsza. I tańsza przede wszystkim.
- Dziecko bałagani, mąż bałagani. Ja to się czasem zastanawiam, które z tych stworzeń robi większy burdel? Boję się odpowiedzi. Wolę myśleć, że jednak to pierwsze. Chociaż dziecko przynajmniej nie zostawia swojej torby roboczej gdzie popadnie i potrafi zamknąć szuflady (moja szkoła), że o skarpetkach nie wspomnę, zostawianych tylko przez stworzenie większe! Idąc tym tropem…
- Dziecko trzeba gonić do sprzątania, męża trzeba gonić do sprzątania. Oczywiście w obydwu przypadkach zazwyczaj bezskutecznie.
- Dziecku nie potrafi znaleźć, mąż nie potrafi znaleźć. Dziecko pudła z klockami nie potrafi znaleźć, a każdą wystającą nitkę w skarpetkach wyłapie. Mąż kluczy z domu nie może znaleźć, a cholera każdą rysę na samochodzie wyhaczy!
To ja się teraz teraz pytam, który taki mądry i ustalił kształt ustawy o 500+? Bo coś się nie zgadza. Bo tam luka jest jak stąd do Berlina (chciałam coś oryginalniejszego wymyślić, ale śpieszę się gonić obydwa egzemplarze do sprzątania). Wnioskuję zatem, żeby poprawić te błędy i zamiast zajmować się pierdołami uznać mężów jako pełnoprawne dzieci i przyznać na nich 500+. Bo oni tak naprawdę niewiele różnią się od tych mniejszych stworzeń, no może są wyżsi i więcej zjedzą. Ale roboty przy nich tak samo dużo.
PS. Mężu i tak Cię Kocham, bo widzę jak zaglądasz mi przez ramię gdy to piszę i fukasz na mnie.
PS2. Tak, ten post zawierał dużą dawkę przesadyzmu, czyli tak jak to u mnie bywa często :)
11 komentarze
Haha, uśmiałam się, chociaż ja uważam, że na męża to powinni płacić szkodliwe a nie 500+ ;-)
OdpowiedzUsuńO widzisz, "szkodliwe" to bardzo dobry pomysł :P
UsuńNie no odpisałaś mojego męża i moje starsze dziecię ;)
OdpowiedzUsuńświetne, uśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńHa ha świetny tekst!!!! Na szczęście nie dotyczy nas punkt apropos sprzatania bo mój mąż akurat pedantem jest :)
OdpowiedzUsuńJednak zgadzam sie co do pozostałych, tak, mężowe zabawki są droższe, jak jeszcze na koncert wyskoczy to też kosztuje :)
No bo koncert to wiadomo, grubsza sprawa ;)
UsuńOsz Ty diablico, ale się dałam nabrać ^^ Ja to bym sklonowała najlepsze geny Gajowego i rozdawała wszystkim kobietom, nawet tym piszącym z nutką przesadyzmu ;) :)
OdpowiedzUsuńMam Cię :P
UsuńJa myślę, że jakbyśmy sklonowały najlepsze geny Gajowego i Mr Righta to wyszedłby facet ideał ;) ale to w sumie byłoby nudne :P
Ej ej! My wcale nie jesteśmy tacy źli :P Chociaż wizja 500+ na nas przypadła mi do gustu, bo rzeczywiście byłoby na nowe zabawki.
OdpowiedzUsuńGeneralnie widzę, że wynika to wyłącznie z niezrozumienia naszej natury. A ona nie jest taka prosta, tak jak i prosta nie jest też Wasza.
Zajrzyj sobie do mojego działu Okiem Faceta (szczególnie tekst "Zaraz") to zrozumiesz, czemu jest tak a nie inaczej!
Fakt nie jesteście tacy źli :) życie bez Was byłoby całkiem nudne :)
Usuńale wiesz jak to jest: Wy narzekacie na nas, My na Was ;) a do Twojego działu Okiem Faceta zajrzę na stówę! :)
:D :D :D
OdpowiedzUsuń