Jak to jest, że czasami nie lubimy własnego dziecka? Właśnie tego dziecka, o które z takim entuzjazmem i z pełną świadomością poczęcia się staraliśmy. Właśnie tego dziecka, które z wypiekamy na twarzy najchętniej trzy razy w tygodniu oglądałybyśmy na monitorze USG. Właśnie tego dziecka, przed którego przyjściem na świat przygotowaliśmy się czytając tony książek o ciąży, porodzie, wychowaniu. Właśnie tego dziecka, którego kopniaki były najpiękniejszym elementem ciąży, nawet pomimo bólu, który czasami im towarzyszył. Wreszcie, właśnie tego dziecka, na które przez dziewięć miesięcy z ogromną niecierpliwością wyczekiwaliśmy. No jak to jest? Czy w ogóle wypada nie lubić własnego dziecka?
Tak, wypada! Mało tego, tak, masz do tego prawo!
Dlaczego? Skąd u mnie takie kontrowersyjne zdanie?
Po pierwsze są takie momenty, że nawet jeśli kochamy kogoś to go nie lubimy. Jedno drugiego nie wyklucza!
Po drugie, tak na prawdę to nie swojego dziecka nie lubimy, w danym momencie. Nie lubimy siebie. Siebie w roli Mamy, która w tym właśnie danym momencie według własnej oceny, sobie nie radzi. Co oczywiście jest największą na świecie bzdurą. Ot i cała filozofia.
Po trzecie, jesteśmy zmęczone, a tańczące nam na plecach i ciosające kołki na głowie przez cały dzień, dziecko potrafi nieźle dać popalić.
Bycie Mamą wbrew powszechnemu mniemaniu, które nawet My, Mamy (a Matki Blogerki to już w szczególności) staramy się rozpowszechniać, to nie sama sielanka. Bycie Mamą to bycie w wielu miejscach, w jednym czasie w dodatku na 100%. Trudna sprawa. W zasadzie niemożliwa. Nigdy nie była możliwa, a z małym dzieckiem nie jest możliwa w ogóle. Niestety ta prawda do nas nie dociera. My chcemy być tu, i tam i jeszcze tam. W dodatku to nie zawsze mieści się w planie naszego dziecka. Ba, zazwyczaj się nie mieści, bo ono nie chce być tu i robić tego, ono chce być tam i robić tamto.
Wreszcie po czwarte, nawet jeśli w danej chwili wydaje nam się, że nie lubimy swojego dziecka, to ta “chwila” trwa nie dłużej niż kilka minut. Tak, kilka minut. A to dlatego, że kochamy te nasze Łobuziaki, a one doskonale o tym wiedzą. Wiedzą i dodatkowo są mistrzami manipulacji! Potrafią tak rozegrać tą partię, że wpędzają nas w wielki dół matczynych wyrzutów sumienia. Bo jak to możliwe, że przez głowę przetoczyło się, niczym kula śniegowa stwierdzenie, że nie lubię własnego dziecka, kiedy ono takie kochane, takie bezbronne, tak pięknie się do mnie uśmiecha, takie cudne buziaki daje, tak czule się do nas przytula, tak pięknie mówi “kocham Cię Mamo” patrząc nam prosto w oczy! Tak, dzieci to mistrzowie manipulacji. Tak nas potrafią podejść, że nawet nie wiemy, kiedy przepraszamy ich za to, że denerwuje nas “tajfun”, którzy przeszedł przez kuchenne szafki.
Zatem mamy prawo nie lubić swojego dziecka, ono nawet daje nam do tego milion powodów dziennie. Jednak nawet jak wydaje nam się, że jesteśmy wyrodnymi Matkami i korzystamy z tego prawa, to tak na prawdę z niego nie korzystamy. Bo ten Mały Łobuz, każdego dnia, oprócz wspomnianych milionów powodów do tego, by go nie lubić, daje nam bilion powodów by szaleć z miłości do niego!
- 20:37
- 5 Comments