Hej Ty z brodą, do Ciebie piszę!
21:08
To już ostatni moment, ostatni
dzwonek. Grudzień już stanął w naszych drzwiach i nie możemy go nie wpuścić. Większość
dzieci pewnie zostawiła już swoje listy na parapetach, a Mikołaj już je
odebrał, przeczytał i przeanalizował. Na szczęście dla spóźnialskich i
robiących wszystko na ostatni moment jest jeszcze szansa. Zostało kilka dni na
nadrobienie zaległości i ukierunkowanie Mikołaja na właściwy prezent.
Myślicie, że ja też mogę podrzucić
mu swój list? Może się nie zorientuje, że moja data przydatności jakiś czas
temu minęła i jestem jak to powiedziała kiedyś moja siostra „przeterminowaną
młodzieżą”?
Drogi Święty Mikołaju,
Pominę kilka kwestii, od których
zazwyczaj wszyscy zaczynają listy do Ciebie. Zrezygnuję z podania informacji
o tym ile mam lat (kobiet o wiek się nie
pyta – nie wiedziałeś o tym?). Dla siebie zostawię również fakt, że jestem ileś
tam (nie wnikaj) po ślubie i to, że jestem mamą prawie rocznej Małej Zet
(rocznej? Czy ja to napisałam? To straszne). Tak. Zdecydowanie pominę te informacje.
One na wstępie mnie dyskwalifikują i wrzucają do wora z napisem „za stara na
Mikołaja” (bynajmniej nie ma w tym worze prezentów).
Mikołaju, mam nadzieję, że nie
zapomnisz o mnie w tym roku. Bo kolejny rok z rzędu nie uwierzę w to, że nie
zdążyłeś na czas i muszę poczekać do następnego roku. Już jakiś czas temu
przestałam w tą wymówkę wierzyć.
Jest jednak szansa, żebyś zrekompensował
mi ostatnie lata mojej rozpaczy, godziny wypatrywania Cię przez okno i łzy
zrezygnowania, kiedy zdawałam sobie sprawę, że znowu mnie wystawiłeś. Mam dla
Ciebie kilka propozycji prezentowych w sam raz dla mnie.
Dzisiejsze czasy sprawiają, że
dobra jest za krótka przynajmniej o 2 godziny, a dla Mamy dobra jest za krótka przynajmniej
o 6 godzin! Dlaczego? Bo dziecko zabiera nam 90% czasu, a obowiązków domowych nie ubywa, a raczej przybywa. Ba, nie wspomnę
już o czasie dla siebie, bo to w 80% jest abstrakcją! Dlatego proszę Cię o
(spokojnie nie o dodatkową godzinę w trakcie dnia, duża dziewczynka ze mnie,
więc wiem, że to jest niemożliwe) proszę Cię o zegarek. Ale nie bądź naiwny! To
ma być taki zegarek ze specjalną funkcją. Wyobraź sobie, że właśnie położyłeś
dziecko na popołudniową drzemkę, nie minęło pół godziny, Ty jesteś w połowie
obierania ziemniaków na obiad, dopiero co zalałeś kawę, o której od rana marzyłeś
i nagle dziecko w płacz, musisz rzucić wszystko i biec do niego. Obiadu nie ma,
kawa zimna, a Ty znowu siedzisz na dywanie i udajesz konika. Gdzie tutaj miejsce
dla wspomnianego zegarka? Otóż wciskasz w owym zegarku magiczny guzik zwany „wstrzymywaczem
czasu” i drzemka dziecka trwa, trwa i trwa, a Ty w między czasie kończysz
obiad, dopijasz kawę i doprowadzasz do ładu łazienkę. Cudo prawda? Zatem zapisz
sobie dużymi literami ZEGAREK Z CZASOWSTRZYMYWACZEM.
Mikołaju chodzisz po tych różnych
domach, gdzie są dzieci większe i mniejsze, więc wiesz jak to jest. Niby
czysto, niby rodzice się starają, by wszystko lśniło, a tu przyjdzie takie
jeden z drugim, co to od ziemi nie odrosło za wysoko i rozpaćka na dywanie
czekoladę, na płytkach flipsa, a na panelach zupkę marchewkową. To nic, że
przez poprzednią godzinę machałeś mopem i szorowałeś podłogi. Nie wiesz jak to
jest? No bo niby skąd masz wiedzieć. Ja za to wiem, doskonale wiem. Dlatego
poproszę o niebrudzącą się podłogę. Wszystko mi jedno czy przyniesiesz mi jakąś
magiczną powłokę, czy mop, który sam czyści, czy samoczyszczącą się posadzkę.
Wybór pozostawiam Tobie. Tylko wybaw mnie od codziennego szorowania, które w
dodatku nie daje efektu. Dlatego zapisz sobie NIEBRUDZĄCA SIĘ PODŁOGA.
O właśnie sobie przypomniałam, co
byłoby najlepszym prezentem! MASZYNA DO KLONOWANIA! Tak, to jest to! Taka
maszyna rozwiąże większość moich problemów. Jedną siebie posadziłabym w kuchni, żeby gotowała obiad, drugą
zaprzęgłabym do sprzątania, a ja mogłabym zająć się Małą Zet, ewentualnie sobą.
Jeśli załatwisz mi taką maszynę to o wcześniejszych dwóch prezentach możesz
zapomnieć.
Chociaż, właśnie naszły mnie
wątpliwości. Co będzie jeśli Mała Zet się dorwie do tej maszyny? O Boże, dwie
Małe Zet do ogarnięcia! No way! Zapomnij o tym prezencie, to strasznie głupi
pomysł. Wykreśl tą maszynę z listy, bo więcej problemów sobie narobię niż
pożytku!
Wiesz co, Mikołaju? Zamiast tej
maszyny przynieś mi dodatkowe ręce. Dać jedną parę rąk matce, to jakaś kpina
przecież. W drodze ewolucji, razem z ciążowym brzuchem powinny wyrastać nam
dodatkowe ręce, żeby jednocześnie trzymać dziecko (bo ono taką ma właśnie
potrzebę, a ta potrzeba potrafi trwać 24h), gotować, sprzątać, piec, pić kawę,
czytać książkę, itp.
Zatem Mikołaju szybciutko Ci
podsumuję co masz mi przynieść w tym roku: ZEGAREM Z FUNKCJĄ WSTRZYMYWANIA
CZASU, PODŁOGA SAMOCZYSZCZĄCA, DODATKOWĄ PARĘ RĄK.
Nie trudnego prawda? Same praktyczne
rzeczy. Ja w zamian przygotuję dla Ciebie ciasteczka i mleko. Tak jak zresztą
co roku, a Ty co roku nimi gardzisz. Mam jednak radę. Postaraj się szybko
przylecieć do mnie na tych swoich saniach, ponieważ nie wiem czy długo te
ciastka i mleko wytrzymają na stoliku. Mr Right i Mała Zet to straszne
łakomczuchy;)
Czekam z utęsknieniem
Magdalena
PS. Jeśli nie uda Ci się podarować mi tych prezentów, to przynieś mi przynajmniej czekoladę na osłodzenie matczynego kieratu:)
PS. A teraz zapraszam Was do zabawy
w pisanie listu do Mikołaja. Co byście w nim napisały? O co poprosiły?
3 komentarze
O dodatkowe ręce to i ja proszę! Przydadzą się ;) I nowy kręgosłup też ;)
OdpowiedzUsuńA czy mogłabym podpisać się do tego listu ? :) marzę zwłaszcza o takim zegarku :)
OdpowiedzUsuńHihi, mogę się dopisać do listu?
OdpowiedzUsuń