Czy mamy prawo oczekiwać od dziecka szacunku?
20:29
Jesteśmy rodzicami. Jako rodzice
oczekujemy od swoich dzieci bezwzględnego posłuszeństwa, każdy bunt odbieramy
jako przejaw braku szacunku do nas, do starszych, do szkoły, kościoła (w
zależności w jakiej sprawie dziecko się z nami nie zgadza i ma czelność w
bardziej lub mniej sublimowany sposób to wyrazić). Głośno artykułujemy (czyt.
krzyczymy), że „nie ma szacunku, nie ma kultury …”.
Czy aby na pewno mamy prawo
oczekiwać, a wręcz żądać od dzieci szacunku?
Zacznijmy może od zrobienia rachunku
własnego sumienia. Zróbmy go po cichu, nie musicie przyznawać się do na głos,
nie musicie tego pisać w komentarzu – tylko w ten sposób będziecie ze sobą
szczerzy, bo wiem, że ciężko na głos przyznać się do własnych błędów i porażek
wychowawczych. Najzwyczajniej w świecie
zrób rachunek sumienia tylko i wyłącznie w swojej głowie i tylko dla siebie.
Ile razy podniosłaś/podniosłeś głos
na dziecko, kiedy wyprowadziło Cię z równowagi?
Ile razy to podniesienie głosu było
spowodowane błahą sprawą (niezmyty talerz, nieodkurzony dywany)?
Ile razy zamiast spokojnie
wytłumaczyć, co Cię denerwuje, czego oczekujesz, wyzwałaś/wyzwałeś dziecko od
takich czy innych, nie podając powodu?
Ile razy wylałaś/wylałeś swoje
frustracje zawodowe, osobiste ale nie związane z domem na współmieszkańców (męża, żonę,
dzieci)?
Ile razy w obecności dziecka w
sposób, który sam/sama nazywasz „bez szacunku” wyraziłaś się o innych osobach (współpracownikach, szefostwie, dziadkach, osobach starszych itp.)?
Ile razy w obecności dziecka
kłóciła/kłóciłeś się z własnymi rodzicami, mężem, rodzeństwem?
Ile razy w obecności dziecka podniosłaś/podniosłeś
głos na innych domowników?
Ile razy będąc dzieckiem/młodzieżą
pyskowałaś/pyskowałeś rodzicom, dziadkom, sąsiadom itp.?
I jak odpowiedzieliście na te
pytania? Nie mówcie na głos. Znam odpowiedź, bo sama taki rachunek sumienia
zrobiłam.
Nadal uważacie, że bezwzględnie macie
prawo oczekiwać od swoich dzieci szacunku?
NIE. Nie mamy takiego prawa.
Szacunku musimy ich nauczyć. Zaś
naukę musimy zacząć od zmiany swojego postępowania, ponieważ szacunek w
rodzinie zaczyna się od szacunku jaki rodzice okazują względem reszty
domowników. Dziecko rodzi się jako czysta karta, przynajmniej pod względem
umiejętności społecznych. Natomiast my jako rodzice mamy obowiązek tą kartę
zapełnić w odpowiedni sposób. My musimy nauczyć dzieci szacunku. My musimy
pokazać co owy, wykrzykiwany po tysiąckroć „szacunek” oznacza. Jak to zrobić?
Najzwyczajniej w świecie, poprzez
własny przykład!
Pewnie nie jeden z Was się oburzy
na to co powiem, szczególnie rodzice wyznający zasadę „dzieci i ryby głosu nie
mają”, ale to my pierwsi musimy okazać dziecku szacunek.
Tak, dziecku też się należy
szacunek, jest człowiekiem jak każdy dorosły. Tylko nie zna jeszcze norm
społecznych, uwarunkowań, zasad. Jeśli od małego słyszeć będzie podniesiony
głos względem siebie, zamiast spokojnie wypowiedzianych argumentów, które czasami
bolą bardziej niż krzyk i wyzwiska to uzna to za normę. Nie będzie potrafiło
inaczej.
Argumenty nie działają?
Podejdź do dziecka podstępem. Nie
pozmywało naczyń? Nałóż mu obiad bezpośrednio na stół, bądź nie nałóż wcale. Nie
podoba Ci się to, że dziecko zaczęło używać brzydkich słów? Załóżcie słoik, do
którego po każdym takim słowie musi wrzucić np. 2 zł. Po raz kolejny przyniosło
do domu złą ocenę? Umówcie się, że każda ocena poniżej np. 3, to 10 zł do
wspólnej puli, bądź jeden tydzień kary na Xbox, na wychodzenie z domu itp. Proste?
Ale często skuteczniejsze niż krzyk.
Nauczmy dzieci szacunku poprzez własny przykład, poprzez okazywanie szacunku domownikom, swoim rodzicom, Pani w sklepie, poprzez spokojną argumentację, poprzez panowanie nad własnymi nerwami. A co najważniejsze, zanim ocenimy dzieci, spójrzmy na siebie. Czy one przypadkiem nie odzwierciedlają naszego zachowania? Kto pierwszy zaczyna krzyczeć? Ty czy dziecko? No właśnie.
6 komentarze
Takie to proste a jednak trudne. W pełni przyznaję Ci rację. Trzeba zacząć od siebie, bo nasze dzieci są naszym odbiciem :)
OdpowiedzUsuńSpojrzeć na siebie krytycznym okiem to jedna z trudniejszych rzeczy, jednak zmiany należy rozpocząć od siebie
UsuńZawsze staram się spojrzeć na wszystko krytycznie i już mówiąc do Tosi starać się postawić w jej sytuacji i przede wszystkim nie wpadać w gniew.
OdpowiedzUsuńTo bardzo trudne, ale warto postępować tak jak Ty
UsuńFajne pomysły z tymi sposobami na dziecko. :) Ja uważam, że najważniejsza jest rozmowa. Z moją roczniaczką na razie za wcześnie, chociaż już produkuję się do niej i mam wrażenie, że sporą cześć rozumie. Moja mama popełniała błędy jako rodzic, ale zawsze po krótkim czasie siadałyśmy, gadałyśmy na ten temat, wyjaśniałyśmy sobie wszystko, przepraszałyśmy. I mimo wszystko mam i miałam do niej zawsze bardzo duży szacunek, a przy tym bardzo kumpelską relację.
OdpowiedzUsuńkażdy z nas popełnia i będzie popełniał błędy, ale najważniejsze jest wyciągnięcie wniosków i naprawa błędów :)
Usuń