Dwie Twarze Dziecka
21:04
Wydaje Wam się, że dziecko jest
takie szczere, takie bezinteresowne, oczywiste. Nic bardziej mylnego. Zatem
jakie jest dziecko? Tego nie wie nikt!
No poza mamą oczywiście.
Wyobraźcie sobie trzy sytuacje.
Sytuacja numer jeden: wybieracie
się do znajomych, zabierasz ze sobą pół walizki rzeczy, żeby przypadkiem
Twojemu dziecku się nie nudziło i w najlepszym wypadku nie marudziło, w
najgorszym nie zajęło się demontowaniem mebli, łowieniem rybek z akwarium lub
braniem kąpieli w wannie znajomych. Nastawiasz się psychicznie na brak spokoju
i brak możliwości wypicia kawy w pozycji siedzącej. Przyzwyczajasz siebie i uprzedzasz
wszystkich w koło, że muszą być przygotowania na atak histerii, bądź w
najlepszym wypadku jęczenie w różnych powodów. Z poczuciem niepewności
wchodzicie do znajomych, nadal nie będąc pewni czy to dobry pomysł, że
zabraliście ze sobą dziecko. Ku Waszemu wielkiemu zdziwieniu Wasze dziecko
przez pół wizyty zabawiło się jedną zabawką, tą na którą zazwyczaj nawet nie zwraca uwagi.
Jedyne momenty kiedy zwracało uwagę na Was to wtedy kiedy chciało coś zjeść,
lub Wy sami sprawdzaliście czy oddycha. Gdy wychodziliście usłyszeliście od
swoich znajomych „Jakiem macie grzeczne dziecko! Wy nie wiecie co to
rodzicielstwo!”
Sytuacja numer dwa: Pogoda Was nie
rozpieszcza. Pada deszcz, wieje wiatr, aura zachęca raczej do zostania w domu,
pod kocem i nie wyściubianie nosa poza próg
własnego M. Niestety przyjaciółka się rozchorowała, więc nie będzie
mogła Cię odwiedzić, siostra w delegacji, mąż w pracy i prawdopodobnie będzie
musiała zrobić dzisiaj nadgodziny. Nie ma wyjścia zostajesz w domu sama. Wróć!
Nie sama. Razem z Tobą w domu zostaje dziecko. W sumie fajnie. Planujesz dzień,
w końcu w domu zawsze jest coś do zrobienia. Dziecko jak dziecko, pobawisz się
z nim, nakarmisz a w między czasie jak będzie się bawiło same zrobisz coś innego.
Plan idealny. No niestety Twoje dziecko uważa inaczej. Właśnie na dzisiaj
wymyśliło sobie dzień marudzenia i nie możesz go opuścić nawet na chwilę. Musi
Cię widzieć, a najlepiej jeśli cały dzień będziesz siedziała z nim na dywanie.
Z resztą co możesz mieć innego do roboty? No helloł! Oddalasz się a zaraz słyszysz jęczenie, które
po chwili zamienia się w syrenę alarmową, która informuje Cię, że twoje dziecko
jest zdegustowane Twoją postawą. Na nic zda się tona zabawek (kupujesz ich całe
tabuny, gdyż ciągle łudzisz się, że któraś zajmie dziecko na dłużej niż dwie
minuty). Po całym dniu w domu z małą „jęczołą” masz serdecznie dosyć i ze łzami
w oczach wyczekujesz kiedy mąż pojawi się w drzwiach.
Sytuacja numer trzy: Po połowie
dnia spędzonej w domu, sam na sam z dzieckiem, które pokazało swoje Różki wreszcie
przyjeżdżają Twoi rodzice, żeby na chwilę Cię wybawić. Ty musisz przecież
załatwić kilka spraw na mieście, które odkładałaś od dwóch tygodni. Już
zacierasz ręce, że ktoś inny będzie musiał się pomęczyć i wreszcie zobaczą jak
to jest siedzieć z marudzącym brzdącem! Wychodzisz, z nadzieją, ze po powrocie
usłyszysz jak to twoje dziecko dało im w kość, jak marudziło. Dodatkowo
przydałyby się jeszcze pochwały dla Ciebie, że tak świetnie sobie radzisz. Po
jakimś czasie wracasz do domu i od progu pytasz: i jak było? Bardzo marudziło?
I słyszysz: „No coś Ty! Było bardzo grzeczne, aniołek! Spało, później zjadło i
bawiło się w najlepsze”.
Też Was ciekawi o co chodzi z tym
zachowaniem dziecka? Dlaczego przy Was drogie mamy jest maluch niegrzeczny, a
gdy tylko na horyzoncie pojawi się ktoś inny staje się oazą spokoju i
uśmiechniętym dzieckiem niczym z reklamy?
Postanowiłam zbadać to zjawisko.
Jako badacz dziecięcej psychiki z
prawie rocznym doświadczeniem przedstawię Wam wyniki moich wnikliwych badań,
okupionych wieloma trudnościami, łzami, atakami śmiechu przeplatanymi z atakami
histerii.
Psychika dziecięca składa się z dwóch
części. Części te są zupełnie od siebie różne. W klasyfikacji behawioralnej znajdują
się na dwóch przeciwległych biegunach. Podczas moich badań wywnioskowałam, że
ta cecha dzieci upodabnia je do Harvey
Denta (Dwie Twarze), czyli czarnego charakteru z komiksów o Batmanie (no wiecie
taki gościu w czarnych rajtkach, udający, że jest czymś pomiędzy nietoperzem, a
człowiekiem).
Dzieci mają dwie twarze. Jedną
zarezerwowaną dla mamy, a drugą dla szerszej publiki. Niestety nie ma dla Was,
drogie mamy dobrej wiadomości. Nam w udziale przypada ta część z drobnym mankamentem.
Mankament ten polega na tym, że dzieci nie mają oporów przed stosowaniem na nas
wszelkich narzędzi przymusu, w których skład wchodzą: marudzenie, wieszanie się
na naszych nogach, jęczenie, wymuszanie wszelkich swoich potrzeb (a czasami
fanaberii). Tymi sposobami starają się wymusić na nas poświęcenie im całego swojego
czasu, porzucanie wszystkich innych zajęć w imię wspólnej zabawy, spania,
jedzenia itp. Bo razem jest raźniej. Dla szerszej publiki zarezerwowane jest
zachowanie zgoła inne. Dzieci nagle potrafią zająć się same sobą, potrafią mieć
o wiele dłuższą drzemkę i udawać niewiniątka. Dlatego masz szansę tak często
słyszeć: „jakie grzeczne, słodkie, kochane dziecko”.
Ostatnio przeczytałam gdzieś, że
dzieci stają się bardziej niesforne przy osobach, przy których czują się
bezpiecznie i komfortowo. Z tego wynika, że powinnam się cieszyć, że przy mnie
Mała Zet pokazuje Różki. Jakoś zupełnie mnie to nie bawi i nie sprawia, że łatwiej
jest mi przetrwać pojawiające się co jakiś czas „dni marudy”. Wiecie co? Ja dziękuję za takie okazywanie miłości ;)
Powiedzcie mi czy tylko ja mam
takie spostrzeżenia? Czy Wasze dzieci też są grzeczne w towarzystwie, a gdy
zostajecie sam na sam pokazują drugą twarz?
Co myślcie o teorii, że to poczucie bezpieczeństwa powoduje, że przy nas dzieci są bardziej niesforne?
8 komentarze
Oj skąd ja to znam ;) u nas jest to samo ! Moja córka ma również trzecia twarz - gdy zostaje sam na sam z Tatusiem! ;)) również jej zachowanie jest całkiem inne niż w w/w przypadkach ;)
OdpowiedzUsuńJa uważam, że te twarze dziecka to raczej kwestia tego, że my Mamusie zawsze damy się omotac przez nasze maleństwa i zrobimy to co tylko chcą ;))
Bo my siedząc cały dzień z dzieckiem czasami dla świętego spokoju ulegamy dziecku ;) ile można słuchać jęków :P
UsuńHaha, te trzy sytuacje, to jakbym o sobie czytała. :) Moja córka miała taki okres, a ja ciągle wtedy płakałam po kątach, że mnie nie kocha, tylko do innych się wdzięczy. Przeszło jej, mi też trochę przeszło. Nadal ma momenty marudzenia. Ale generalnie jest już ok. I kiedyś narzekałam, że jest taka spokojna tylko przy innych, a teraz za tym tesknie. Bo taka się z niej zrobiła domatorka, że by tylko siedziała z mamusią w domku. Bez towarzystwa najlepiej. Wszystko się u takich maluchów zmienia jak w kalejdoskopie...
OdpowiedzUsuńOby nie zmieniło się na gorsze, czyli będzie marudna wszędzie ;)
UsuńU nas to samo. Czy ktoś przychodził, czy my u kogoś byliśmy - Tosia aniołek. Zostawała tylko ze mną - mały diabełek,w dodatku bardzo marudny. Ale widzę, że już jej to zaczyna mijać. I jest dla mnie ciut łaskawsza :)
OdpowiedzUsuńaż boję się zapeszyć, bo u mnie też ostatnie dni są nieco łaskawsze ;)
Usuńzgadzam się w 100% bo sama testuję to już prawie 3 miesiące na własnej skórze i psychice... a myślałam szczerze ostatnio że to ja czegoś nie potrafię, że coś robię źle...
OdpowiedzUsuńwww.tenmalywielkiczlowiek.wordpress.com
Oj, tak. Sama, co prawda, jeszcze nie jestem mamą, ale od dawna pracuję z Maluchami. Jako niani nie raz, nie dwa, zdarzało mi się po przyjacielsku rozmawiać z Rodzicami Dzieci, którymi się opiekuję i ich opowieści najczęściej, wypisz wymaluj, przypominają te przedstawione tutaj przez Ciebie!
OdpowiedzUsuńCo więcej wielokrotnie sama byłam świadkiem [tak, tak, na własne oczy widziałam ;) fakt to więc niepodważalny], jak te słodkie szkraby potrafią się przy swoich Rodzicach w kilka sekund zmienić nie do poznania ;).
Czym to jest spowodowane? Ano, zapewne wyjątkowymi więziami i relacjami rodzinnymi na linii Rodzic-Dziecko/Dziecko-Rodzic.
Z tego powodu trochę się boję, co będzie, gdy przyjdzie mi kiedyś zmierzyć się z Maluchem posiadającym trochę moich genów ;).