A kiedy będę musiała ich opuścić
20:48Wczoraj było święto Wszystkich Świętych, dzisiaj Dzień Zaduszny. Spędziliśmy ten czas nad grobami naszych najbliższych, oddając się zadumie i wspomnieniom. W tym roku pojawiła się u mnie pewne refleksja, której we wcześniejszych latach nie było. Powodem jest moje macierzyństwo.
Październik był miesiącem walki z
rakiem piersi. Nie włączyłam się do żadnej akcji promującej profilaktykę. Nie
czułam tego. Chociaż może powinnam, ale o tym nie będę Wam mówić. Refleksja na
ten temat przyszła do mnie dopiero stojąc na grobami bliskich nam osób.
Co będzie jeśli mnie zabraknie?
Kiedy mnie zabraknie?
Śmierć to trudny i niewdzięczny
temat. Jednak nie ma nic bardziej pewnego niż ona. Na pewno o nikim nie
zapomni. Zjawi się po mnie i po Ciebie. Niestety, nic z tym nie zrobimy. Może wydać się Wam to dziwne, ale mam pewną
prośbę do Boga. Z racji, że zdaję sobie
sprawę z nieuchronności śmierci, chciałabym odejść w pewnych okolicznościach.
Przypuszczam, że to nie tylko moje marzenie (choć słowo „marzenie” jest raczej
nie na miejscu).
Wyobrażam sobie dom. Na uboczu,
niewielki, ale z dużym salonem, który wypełniony jest zdjęciami, na których
jesteśmy my: Mr Right i ja w dniu ślubu, młodzi uśmiechnięci, obok pierwsze
wspólne święta z Małą Zet, dalej narodziny kolejnego dziecka (a może dzieci),
pierwsze dni w szkole dzieci, wygrany mecz syna, pierwszy bal przebierańców
córki, bale studniówkowe, śluby, narodziny wnuków. Ogród wokół domu nie jest
duży, ale z radością biegają po nim wnuki, bawiąc się w berka wokół zasadzonego
przez Mr Righta drzewa – dużego, silnego, raz targanego wichurą, słaniającego
się ku upadkowi, raz wygrzewającego się w słońcu podczas bezchmurnego lata. To
drzewa jest symbolem naszej rodziny, naszego rodzinnego życia. W cieniu, przy
dużym drewnianym stole siedzimy my. Ja pomarszczona, z siwymi włosami, ze
zmarszczkami pokazującymi, że życie nie jest łatwe i Mr Right już nie tak
wysoki, lekko zgarbiony ze siwymi skroniami, ale nadal przystojny i trzymający
mnie za rękę. Obok nas siedzą dzieci ich partnerzy, a po ogrodzie biegają
roześmiane wnuki.
Tak chciałabym odejść jako stara,
zmęczona życiem ale nadal szczęśliwa i otoczona rodziną kobieta. Chciałabym uczestniczyć
we wszystkich momentach życia naszych dzieci. Chciałabym zobaczyć wnuki,
widzieć jak się bawią i jak lubią do babcinego, pachnącego świeżym ciastem domu
przychodzić. Chciałabym ocierać łzy rozczarowania, złamanego serca, łzy
bezsilności pojawiające się u moich dzieci. Chciałabym widzieć jak Mr Right
prowadzi do ołtarza naszą córkę (a może córki, kto wie). Chciałabym widzieć jak
uczy syna grać w piłkę. Chciałabym widzieć jak wspólnie majstrują przy
samochodzie, jak wybierają się na wspólną przejażdżkę na motorach.
Chciałabym odejść wiedząc, że
przeżyłam wszystko o czym marzyłam, a moi najbliżsi są bezpieczni, szczęśliwi. Chciałabym
odejść przed moimi dziećmi, chciałabym odejść w domu, będąc w podeszłym wieku.
Niestety nie mamy wpływu kiedy przyjdzie
nam opuścić najbliższych. Możemy jednak dać sobie szansę na dłuższe życie i na
jak najdłuższe przebywanie z ukochanymi osobami. Tą szansą jest profilaktyka.
Brzmi znajomo? Słyszałaś już o tym nie jeden raz? Oczywiście, że tak, bo wszyscy
o tym trąbią na prawo i lewo. Dlatego pamiętaj: regularne samobadanie,
kontrolne wizyty u lekarza, poważne podejście i nielekceważenie zmian oraz
własnych przeczuć może pozwoli nam przybliżyć się do marzenia o przeżyciu
długiego wspólnego życia z najbliższymi, na dożycie spokojnej starości i
odejściu z tego świata z poczuciem spełnienia.
7 komentarze
Piękne słowa... I marzenie któte każdy chciałby dosięgnąć..
OdpowiedzUsuńRównież boję się odejść przed czasem, niestety nie na wszystko mamy wpływ... mój siostrzeniec miał 4 miesiące, kiedy jego ojciec zginął w wypadku. Nie ma dnia, bym nie patrzała na moje półroczne już dziecko i nie myślała - gdyby to nas spotkało. Ale najczęściej taką myśl się odgania, nie chce się za nią podążać...
OdpowiedzUsuńNa co dzień sie o tym nie myśli, dopiero w takich momentach jak nieszczęście bliskich, święto Wszystkich Świętych takie myśli nas nachodzą. Niestety nie jesteśmy w stanie oszukać śmierci, ale możemy mieć świadomość, że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy by jej unikać.
UsuńFajnie, że na końcu nawiązałaś do tematu profilaktyki. Niestety wciąż tak wiele kobiet lekceważy ten temat. Chociażby kobiety w mojej rodzinie :( muszę im pokazać ten post, bo pięknie w nim ujęłaś znaczenie badań profilaktycznych. A gdy przeczytałam opis wymarzonej starości (nie wiedziałam jak to ująć) to aż łezka mi się w oku zakręciła...
OdpowiedzUsuńNiestety jeszcze wiele osób nie ma świadomości jak ważna jest profilaktyka. Namawiaj kobiety w rodzinie, by się badały. Niech robią to dla swoich rodzin, nie dla siebie.
UsuńNajpiękniejsze słowa jakie ostatnio było mi dane przeczytać, słowa pełne cudownych marzeń, pełne nadzieji na piękne, spełnione życie przepełnione Miłością. Dziękuję.. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)
Usuń