Sprawdź czy Ty też wychowujesz wieśniaczka
09:53
Wyobraź sobie takie sytuacje:
Sytuacja numer 1: Jesteś w sklepie.
Oczywiście jest to sklep z odzieżą dziecięcą, w końcu jesteś mamą, więc
większość Twoich shoppingów kończy się właśnie TAM (co gorsza często zaczyna
się i kończy w tych sklepach, a po powrocie do domu uświadamiasz sobie, że
miałaś kupić sukienkę i spodnie da siebie). Przeglądasz wieszaki z cudeńkami,
widzisz malutkie kopie swoich własnych ubrań, już sobie wyobrażasz jak pięknie
będzie Twój Szkrab wyglądał w tych obcisłych jeansach, koszuli, sukience czy co
tam jeszcze wygrzebałaś. Piękne są te ubranka, ale mają pewien mankament - nie
będą wygodne dla wulkanu energii, którym jest Twoje dziecko, dlaczego: materiał
jest nieprzewiewny, spodnie zbyt obcisłe, gryzące szewki itp. Jaka jest Twoja
decyzja? Kupujesz cudeńka czy wybierasz coś bardziej wygodnego?
Sytuacja numer 2: Jesteś na
spacerze. Ubrałaś swoje dziecko w "wyjściowe" kupione za nie małe
pieniądze ubranka, w końcu od małego musi uczyć się co to dobry gust, styl i
szyk. Markowe buciki, spodenki i bluzeczka to MUST HAVE. Niedaleko jest plac
zabaw, kilka huśtawek, zjeżdżalnia, piasek. Wszystko lekko mokre, ponieważ
niedawno padało, ale za to powietrze jest rześkie i zachęca do harców na
świeżym powietrzu. Dziecku na widok huśtawek oczy otworzyły się szerzej, a
jeszcze chwilę temu zmęczone nogi przyspieszyły kroku. Jaka jest Twoja reakcja?
Pozwalasz dziecku pobawić się kosztem zabrudzonych ubranek czy może
kategorycznie zabraniasz odciągając płaczącego malucha w przeciwną stronę?
Jak Wy byście zareagowały w
takich sytuacjach?
Powiem Wam jak ja bym postąpiła.
Po pierwsze nie kupiłabym tych niewygodnych ciuszków nawet jeśli byłyby najpiękniejsze na świecie i same przyczepiłby się do mojej ręki. Po drugie pozwoliłabym bawić się Małej Zet na placu zabaw nawet jeśli miałaby się ubrudzić, w końcu mam pralkę, odplamiacze i inne cuda.
Jasne, że uwielbiam stroić moją
Małą Zet w śliczne ciuszki. Uwielbiam ją w malutkich kopiach dorosłych ubranek,
w kolorowych sukienkach, opaskach na głowę, małych jeansiorkach, śmiesznych
t-shirtach. Jestem mamą i kobietą, więc JARAM się tymi fatałaszkami bardziej
niż moimi. Jednak WYGODA przede wszystkim! Jeśli stwierdzę, że coś będzie
niewygodne - nie kupuję. Jeśli zdarzy mi się kupić coś w czym Mała Zet nie
czuje się komfortowo to nie zakładam jej tego. Trudno, wydałam pieniądze, może
jest to śliczne ale wygoda jest ważniejsza. Przyznam Wam się szczerze, że
większość czasu Mała Zet spędza w samych bodziarach z chustką na głowie,
wyglądając jak małe "dziecko wsi", ale taką lubię ją najbardziej!
Swobodną, z plamą na brzuszku po zupce, turlającą się po kocyku rozłożonym na
trawie.
Szkoda mi tych wszystkich
wypacykowanych dzieciaków, którym matki zabraniają zabawy w piasku na placu
zabaw. Gdy słyszę "Franiu uważaj bo się ubrudzisz" to włos na głowie
mi się jeży! Oczywiście, że się ubrudzi. Mało tego ma się ubrudzić, bo od tego
są dzieci. A Ty biedna kobieto nie masz pralki w domu, musisz prać w misce nad
rzeką? To chodź użyczę Ci mojej, ale daj dziecku swobodę lub ubierz je w inne
ubranka, tak by swobodnie mogło się cieszyć dzieciństwem.
Nie róbmy z małych dzieci
wielkomiejskich elegancików w błyszczących lakierkach, nie mogących usiąść na
ławce bo spodenki za pół wypłaty przeciętego obywatela się pogniotą. Załóż
dzieciakowi dresik, chustkę na głowę i potarzajcie się po trawie, ubrudźcie
twarze powidłami z malin, poskaczcie po kałużach, a wieczorem z uśmiechem na
ustach wskoczcie do wanny, a ubrania pozostawcie magicznej Pani Pralce.
*Post bierze udział w wyzwaniu blogowym organizowanym przez Owsianka&Kawa
13 komentarze
.... też mam małe dzieci i temat ten nie jest mi obcy.... ;-) Zapraszam czasami do mnie w odwiedziny - i też zapraszam do polubienia mojego fan page! :-) Pozdrawiam! http://wielopokoleniowo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńjuż zaglądam :)
UsuńBo dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe :D Mnie też podobają się kopie dorosłych ubrań dla małych dzieci, jaram się zdjeciami, gdzie mama i córeczka ubrane są niemal identycznie, a potem poznałam taką mamę... Razem z 7 - letnią córką idą razem na balejaż do fryzjera (córka też ma farbowane włosy), dziecko chodzące w butach na obcasach, matka i córka używający takich samych ajfonów... Nie mam własnych dzieci, ale wiem, że nie będę taką mamą... Moja przyszła córka będzie Dzieckiem Szczęśliwym, a ciuchy? Rzecz nabyta, a poza tym, tak, jak mówisz - jest przecież pralka!
OdpowiedzUsuńPrzeraziłaś mnie tym opisem 7-latki! Powiem tylko tyle, że strasznie żal mi tej dziewczynki, ponieważ jej mama zatraciła zdolność rozróżniania dziecka od zabawki. Dziecko się ubiera nie przebiera ...
UsuńNigdy w życiu nie odebrałabym dziecku przyjemności upaprania się kosztem nowej pary spodni, bluzki albo butów. Od tego jest pralka, a nawet miska i ręce, aby prały, a dziecko jest tylko dzieckiem i jeśli nie ubrudzi się w kałuży to zrobi to gdzie indziej. Z resztą to też część poznawania świata. Ja obecnie przechodzę istne katorgi podczas jedzenia, bo Młody nie uznaje śliniaków. Więc albo zakładam mu jakieś body z pomidorowymi broszkami, albo (najczęściej latem) rozbieram do pieluchy. Lepiej czasem i szybciej wsadzić go pod szybki prysznic niż prać ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Mała Zet ostatnio wpadła na świetny pomysł: obiadek, który ja jej ładnie łyżeczką podaję można wyjąć z buzi rączką i pięknie rozmazać po krzesełku do karmienia ... dziecko bawi się świetnie a ja sprzątam ;)
UsuńA jeszcze lepiej rozmazać na sobie, skąd ja to znam ;)
UsuńMoja niespełna dziewięciomiesięczna córka, która poczuła nagle ogromną potrzebę niezależności, nie pozwala sobie nic podać. Wszystko musi przejść przez jej ręce. W tym zawiera się i rozmazywanie i ciapanie i kapanie i co tam jeszcze :). W związku z tym również jada w samej pieluszce. Jak się ochłodzi, to będę myśleć co dalej :) Ale nigdy nie odmówiłam dziecku brudzenia się, z jednym wyjątkiem - ważnych uroczystości.
Usuńnajważniejsze to nie popadać w obłęd i paranoje. odseparować się trochę od pędu medialnego i ruchów must-have'owych.
OdpowiedzUsuńHaha, świetnie napisane :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to nie odbierać dziecku dzieciństwa. A piękne ciuszki... zostawmy lalkom ;)
Pozdrawiam.
Wybacz, ale "wychowywanie wieśniaczka" to w takim razie nieodpowiedni tytuł, bo wychowywanie dziecka, które jest wiecznie brudne i może się przez to rozchorować jest raczej prawdziwym wieśniactwem...
OdpowiedzUsuńSłowo wieśniaczek jest raczej użyte "na wyrost". Tekst nie mówi o tym, że dziecko ma być brudne, w brudnych ubraniach, narażone na infekcje itp. Sensem tego wpisu jest raczej zachowanie umiaru w przesadnym "przebieraniu" dziecka. Dziecku musi być wygodnie, jeśli się ubrudzi tragedia się nie stanie, niech się bawi, ubrudzi a po skończonej zabawie trzeba oczywiście je umyć i przebrać w czyste ubrania. Jeśli je zupkę i poplami ubranko to nic wielkiego, zawsze można wyprać. Spotkałam wielu rodziców, którzy zabraniali dziecku zabawy na placu zabaw ponieważ może się ubrudzić, a ma przecież nowe, firmowe ubrania. Takie zachowanie dla mnie jest raczej nieodpowiednie
UsuńDokladnie! Ma byc wygodnie. Cieplo lub przewiewnie. Stylu i szyku beda sie uczyc sami w doroslym zyciu;)
OdpowiedzUsuń