Jest czas dla Mamy? NIE MA!
21:11
Jesteś Mamą! To prawda
niepodważalna i nie da się nie zauważyć przyspawanego do Ciebie na stałe
dziecka. To, że jesteś Mamą w sposób oczywisty nasuwa myśl, że jesteś też
kobietą. Nie ma znaczenia czy Twoje dziecko ma dzień, miesiąc, rok czy pięć
lat. Zawsze byłaś, jesteś i będziesz kobietą. Musisz pielęgnować w sobie tą
kobiecość. Każdej z nas należy się (tak właśnie należy się!) chwila dla siebie.
Musisz o nią walczyć. Musisz znaleźć czas by wyjść (SAMA), przeczytać książkę,
wypić (CIEPŁĄ) kawę, zrobić sobie domowe SPA, spotkać się z przyjaciółkami, czy
co tam kto lubi, kocha i bez czego kiedyś nie mógł żyć (kiedyś czyli zanim małe
stworzonko na stałe przytwierdziło się do jej rąk).
Znacie te hasła? Jasne, że tak!
MUSISZ MIEĆ CZAS DLA SIEBIE, NA SWOJE PRZYJEMNOŚCI ITP. Hasło wałkowane w
takich ilościach jak makaron we Włoszech (czyt. cholernie wiele razy). Nie no,
żeby nie było, ja się z tym zgadzam i dwoma rękami podpisuję – gdybym stopami
umiała pisać to też mogłabym rzucić parafką.
Zatem do dzieła! Znajdźmy tą
chwilę! Ale proponuję poszukiwania chwili dla siebie rozpocząć od podejścia do lodówki. Nie, nie po to co
myślałaś, nie będziemy z niej podjadać – na lodówce najczęściej wisi tak zwana lista!
Ewentualnie zajrzyj do notatnika, chyba, że jesteś już bardzo nowoczesna to
rzuć okiem na swojego smartfona. I co tam jest? Znienawidzona lista rzeczy do
zrobienia. Zatem zabieramy się do pracy, im wcześniej skończymy tym wcześniej
będziemy miały czas dla siebie. A na liście:
- Zrobić pranie – kosz już więcej nie pomieści, facet jęczy, że nie ma skarpetek, a dziecko nosi za małe ubrania bo wszystko inne w praniu właśnie!
- Wyprasować to co wyprane zostało wcześniej – trzeba mieć wolne miejsce, żeby nowe pranie powiesić. A my jesteśmy mistrzyniami w budowaniu wież z wypranego prania, ale patrz punkt pierwszy: nie ma już co na tyłek włożyć!
- Zrobić zakupy – w lodówce zostało światło, szkoda, że nie można się nim najeść, przecież jest mało kaloryczne.
- Zrobić obiad – no umówmy się samą miłością do dziecka żyć nie będziemy choć jak tam sobie pomyślę, to byłaby całkiem super sprawa! Ile zaoszczędzonego czasu, pracy !
- Posprzątać mieszkanie – kurze, plamy na podłodze bo dziecko coś rozlało, wszędobylskie zabawki, no która z nas tego nie zna?
- Wykonać telefon do elektryka, gazowni, urzędu i gdzie tam jeszcze trzeba.
- Zapłacić rachunki - jak zapomnimy to telefon do elektryka będzie zbędny .
- Umyć okna, bo już nie pamiętamy kiedy ostatni raz to robiłaś.
- Przebrać pościel - w świeżej lepiej się przecież śpi.
- Upiec jakieś ciasto, bo znowu zaprosiłyśmy gości.
No dobra – myślimy – dam radę! Zakasujemy
rękawy i zabieramy się za listę, niby nie jest tak źle, nie ma tak dużo, ale jest
jeszcze dziecko. Jego lista „TO DO” jest znacznie obszerniejsza i potrafi się w
cudowny sposób rozszerzać z każdą godziną. Zatem każda z czynności z naszej
listy przeplatana jest wielokrotnym karmieniem, tuleniem, noszeniem,
śpiewaniem, spacerem, bawieniem się, przewijaniem i tak dalej co tylko nasze
dziecko potrzebuje.
Ciągle jednak pamiętamy, że czas
dla nas jest bardzo ważny! Czekamy, aż zrobimy wszystko i wtedy będzie nasz
czas!
Udało nam się zrobić wszystko co
zrobić trzeba było (no pomijając oczywiście część punktów, no dobra większość –
zrobione tylko to co konieczne, czyli to co chce dziecko). Wolne! Czas dla nas!
Nie masz siły na własne przyjemności? Na pewno jednej przyjemności możesz i
chcesz się oddać. SEN! Tylko nie szalej;) Masz trzy godziny, później budzi się
dziecko:)
Ile razy po całym dniu nie miałyście
siły na własne zajęcia?:)
15 komentarze
Na szczęście u mnie mąż robił i wciąż robi większość tych rzeczy. Sama bym nie dała po prostu rady.
OdpowiedzUsuńTo fakt, bez pomocy męża ciężko by było!
UsuńCoraz częściej (im bliżej do rozwiązania) myślę o tym, jak to będzie... będąc sama nie ogarniam tego wszystkiego, więc co będzie później? ;)
OdpowiedzUsuńDobrze będzie! Ze wszystkim sobie poradzisz!
UsuńHaha :D moja lista od pierwsze chwili byłaby uzupełniona o dodatkowy punkt - wykreślić z listy rzeczy zbędne ;)
OdpowiedzUsuńI tak: nie prasuję - bo przy częstotliwości zużycia 4 par spodni dziennie (uczymy się korzystania z nocnika..), musiałabym prasować chyba na młodym ;) , zakupy ograniczam często do zrobienia listy i wysłania z nią do sklepu męża - dla ułatwienia ma wszystko po kolei tak jak jest w sklepie :), z pościelą też sobie radzi! W końcu praktyka czyni mistrza, nie? ;) patent na rachunki mam taki, że jak tylko przyjdzie jakiś zbiorczy, to ustawiam od razu zaplanowane przelewy na następne pół roku ;) I problem z głowy.
A ciasto zawsze pieczemy razem :) (z synkiem) - bo to taka frajda jak mikser robi biuuuuuuuuuum :D Tylko dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze mi później trochę za mało np. suszonych owoców ;) gdzieś znikają w trakcie pieczenia ;)
Fajnie, że poruszasz ten temat. Czas mamy dla mamy jest bardzo ważny! Bez niego ciężko o zdrową relację mama-dziecko i mama-tata. A wiadomo, że zadowolona i szczęśliwa mama, to zadowolone i szczęśliwe dziecko no i oczywiście dobra atmosfera w domu. I bądźmy szczere - czas sam na sam ze sobą w łazience się nie liczy! ;)
Mała Zet jest jeszcze za mała, żeby ze mną piec, ale przypuszczam, że kiedyś będzie moją prawą ręką ;)
UsuńPrawdą jest, że mąż zaangażowany w prace domowe i opiekę nad dzieckiem jest ogromnym wsparciem!
Pewnie, że tak! U nas póki co pomoc ogranicza się do wyjadania co lepszych kąsków zanim trafią do ciasta ;) No i układaniu papierowych foremek do babeczek dla blaszce! :D
UsuńMoja lista zawsze jest zbyt długa by wykonać ją w jeden dzień. I tak z dnia na dzień przechodzą mi obowiązki a zajmując się trylionem innych pierdół czasu dla mnie samej już potem nie mam :P
OdpowiedzUsuńA lista rośnie i rośnie i rośnie ;)
UsuńSamo życie. ;)
OdpowiedzUsuńCzas wolny? Czas wolny to czas na TO DO list;)) ale jak dzieciaki beda duze to sobie odbijemy.Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńNo to jeszcze sporo czasu nam zostało do tego odpoczynku ;)
UsuńOj tam oj tam, odpoczniesz na emeryturze ;)
OdpowiedzUsuńa to tak daleko jeszcze !;)
Usuńa to tak daleko jeszcze !;)
Usuń