Zrzucamy gorsety !
20:07
Musimy być idealne! Pod każdym
względem i nie ma zlituj się!. Idealny ma być nasz wygląd, idealne mają być
nasze domy, idealne mają być nasze dzieci, mężowie, koty, psy, rybki i co tam
kto ma. Zawsze musi być pyszny, najlepiej dwudaniowy obiad i nie zapomnijcie o
pełnowartościowym deserze koniecznie bez cukru! Jak masz ogród to musi on być
oazą spokoju i piękna. Nie masz prawa być zmęczona, nieuczesana i inne rzeczy z
nie na początku. Wszyscy, a co najgorsze my same również, wpychają nas w pewien
utarty wzorzec społeczny. Dla mnie jest on rodem z filmu „Żony ze Stepford”.
Uwiera nas to wszystko jak za mocno
ściągnięty gorset lub o dwa rozmiary za małe szpilki. Tak głęboko wrosło to w naszą kulturę, że
boimy się przyznać, że może być inaczej, a co grosza jest inaczej! Dusimy się w
tych ryzach, czujemy się gorsze, łapiemy chandrę i stajemy się marudnymi
smoczycami. Rozglądamy się dookoła i wydaje nam się, że tylko my jesteśmy takie
nieidealne.
Dlatego postanowiłam dzisiaj niczym
Coco Chanel przeciąć ten cholerny gorset!
Nie jesteśmy i nie musimy być idealne! Ideały
są nudne!
Zatem z uniesioną głową przyznaję się do moich małych grzeszków:
- Zdarza mi się, że mam dzień lenia lub nie mam po prostu czasu na godzinne stanie nad garami, więc zamiast zdrowego, dietetycznego obiadu zamawiam pizze lub kupuję gotowe pierogi. Tak, tak wiem to nie zdrowe, ale jakie wygodne!
- Zdarza mi się, że nawet nic zamówić mi się nie uda, więc wpraszamy się do rodziców na obiad – DZIĘKUJEMY !
- Uwielbiam słodycze! Lubię wciągnąć pyszne ciastko lub czekoladę. Zdążyłam już zauważyć, że to nie idzie w cycki.
- Zdarza mi się z premedytacją nie zakładać okularów lub soczewek. Po co? Bo nie mogę patrzeć na brudną podłogę, której nie zdążyłam dzień wcześniej powycierać, ponieważ nalewając do wiadra wody zasnęłam nad zlewem.
- Zdarza mi się chodzić z uniesioną głową, nie dlatego, że jestem zarozumiała, po prostu wolę nie widzieć kurzu na szafkach ;)
- Zdarza mi się mieć pełny zlew naczyń i odprawiać modły by to wszystko samo zniknęło – nie znika.
- Zdarza mi się do popołudnia chodzić w piżamie. W końcu wygląda prawie jak dres ;)
- Zdarza mi się zakładać Małej Zet ubrania, które nie są wyprasowane, no dobra mnie też się zdarza takie ubrać, ale przecież najważniejsze, że są wyprane!
- Zdarza mi się być zołzą – pech chce, że w takich momentach zazwyczaj napatoczy się Mr Right, Wybacz Kochanie siła wyższa nic na to nie poradzę <3
Teraz Wasza kolej? Jakie są Wasze
małe grzeszki? Nie bójcie się zrzucić gorsetów!
9 komentarze
Ja mam ich chyba za dużo ;-) Lepiej się nimi nie chwalić ;-)
OdpowiedzUsuńNa pewno przesadzasz :)
UsuńZapraszam w nasze skromne progi, w najnowszym poście zdradzam właśnie moje grzeszki :D
OdpowiedzUsuńZdarza mi się chodzić pół dnia w piżamach, a nawet cały dzień. :D
OdpowiedzUsuńOk. Czas na mnie. Miewam dni, gdy totalnie nic mi się nie chce, leżę na sofie oglądam filmy i podjadam czekoladę. Bywa tez tak, że nie odbieram telefonów, udaję że mnie nie ma dla nikogo :) A jak mam wszystkiego dość to zatracam się w opracowaniu sesji zdjęciowych _ wtedy autentycznie mam odlot, zapominam o wszystkim :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
K.
http://labarbaretta.blogspot.com/
zdarza mi się nie prasować i budować ogromną wieżę prania :)
OdpowiedzUsuńu mnie im większa ta wieża tym bardziej nie chce mi się za nią zabrać ;)
UsuńZdarza mi sie obżerać słodyczami. Zdarza mi sie dawać dziecku bulę i włączać bajkę po to by mieć chwilę spokoju. O soczewkach i okularach nie mogę zapomnieć bo bym sie zabiła i dZieci zgubiła ,;)
OdpowiedzUsuńMi się najczęściej zdarza zgrzeszyć ze słodyczami;))) ale myślę, że największy mój grzeszek to spanie z synkiek do 10;))) o 6 wstaje na chwilke i wtedy musimy się pobawić, ale szybko zasypia i ja padam razem z nim. A mogłabym w tym czasie tyle zrobić.
OdpowiedzUsuń